piątek, 4 lipca 2014

Uwaga :)

Jadę na wakacje i nie będzie mnie dwa tygodnie. Następna notka pojawi się około 24.07, ale nic nie obiecuję :)
Zapraszam do komentowania poprzednich rozdziałów i obserwacji.
Pozdrawiam Misia

Rozdział 2

Dochodzimy do sali gdzie śpimy i zajmujemy miejsca - łóżka piętrowe- Moje łóżko jest na samym przodzie, jako pierwsze nade mną jest łóżko Groszka.
- No więc co mała, teraz musisz się ze mną użerać- mówi Groszek.
- Nie na długo- odpowiadam.
- A to dlaczego?
- Zobaczysz.
Kładę się na łóżko i w tym momencie gasną lampy. Rozglądam się po sali, bo jeszcze nie ogarnęłam gdzie kto ma łóżko. Alai'a zauważam obok mojego łóżka na górze, a na dole jeśli wzrok mnie nie myli to jest tam Ender.
- Ender? - pytam szeptem
- No? - odpowiada równie cicho.
- To ty?
- A kto?
- Jak się ciesze że nie jesteś daleko- odpowiadam z ulgą w głosie.
- Ja też się ciesze. Specjalnie wybrałem to miejsce żeby być blisko ciebie. Prześpij się troszku. Dobranoc.- mówi i się odwraca do mnie.
Naciągam na siebie kołdrę i zasypiam. Dziś nic mi się nie śni. Z snu budzi mnie męski głos.
- Baczność!
Zrywam się szybko z łóżka i staje przed nim. Nie jestem ostatnia, lecz pierwsza.
- Spocznij!- mówi ten sam głos.
Teraz dopiero zauważam skąd się on wydobył , w wejściu do sali stoi potężny mężczyzna, którego karnacja jest ciemna.
- Słuchajcie starterzy nazywam się sierżant James Dap na każde rzeczowe pytanie otrzymujecie ode mnie konkretną odpowiedź ale jeśli chcecie się wypłakać polecam poduszkę.
Wszyscy wybuchają śmiechem.
- Wyglądam jakbym żartował smarkacze?
- Nie, panie sierżancie- odpowiadamy zgodnym chórem.
- Dobrze macie działać jak zespół. Ta sala jest od dzisiaj waszym domem. A w domu mamy dbać o czystość. Mamy osobne prysznice dla chłopców i dziewcząt, jeśli ktoś spróbuje mi się pomylić poddam go sterelizacji. Czy to jasne?
- Tak, panie sierżancie.- odpowiadamy.
- Zbiórka za 10 minut przed salą treningową. Idźcie żółtym szlakiem, pasuje do żółto dziobów. - mówi sierżant Dap i wychodzi z sali.
Szybko przebieramy  się w swoje stroje do ćwiczeń. Wyglądają mniej więcej tak: Długi strój od kostek do szyi, który jest koloru szarego, a po bokach żółtego ( jak żółto dzioby) , hełm jest szary i ma otwór na buzi, a buty są ponad kostki. Nad piersią każdego kadeta jest tabliczka z jego nazwiskiem u mnie brzmi ono Anderson . Do pasa jest przyczepiony pokrowiec na pistolet, wkładam tam mój. Ustawiamy się w szeregu, w każdym są cztery osoby. W pierwszym szeregu stoi Groszek, ja, jakieś dwie dziewczyny które mają na nazwisko Maiej. Chyba bliźniaczki różna się tylko kolorami oczu, jedna ma zielone, a druga żółty.
Zaczynamy biegnąć truchtem jak nas tego uczono na szkoleniach. To że jesteśmy pierwsi nie możemy się pomylić. Zatrzymujemy się przed salą treningową i biegniemy w miejscu, aż sierżant Dap na nas nie podniesie ręki.
Przy wejściu do bramy zauważam porucznika Gaff'a.
- Witam wszystkich. Dziś zobaczycie gdzie będziecie ćwiczyć. Grawitacja w tym korytarzu jest podobna do ziemskiej, ale za tymi drzwiami już nie. - mówi Gaff.- Anderson!
- Tak, panie poruczniku?- pytam
- Podejdź tu.
Wychodzę z szeregu i staję przed bramą.
- Co teraz?
- Wejdź do środka- rozkazuje Gaff.
Drzwi się otwierają i widzę wielką salę w której są tak jakby kolcki tylko 10 razy większe od normalnych.
- No wejdź tam- ponaglił mnie Gaff.
- Raz kozi śmierć- myślę i wskakuję do pomieszczenia. Lecę na prosto i uderzam w klocek, spadam w dół ale grawitacja unosi w górę. Zauważam że pozostali już wchodzą.
- Niezłe wejście- mówię do Endera, którego obserwowałam od początku.
- Tsa, uderzyłem głową- skarży się.
- Ciekawe do czego służy pistolet- mówię zaciekawiona.
- Spróbujmy. Strzel mi w nogę.
- Nie strzelimy razem.
- Dobra. - odpowiada Ender.
Wyciągamy pistolety i wystawiamy kończyny.
- Trzy- mówię
- Dwa- mówi Ender.
- Jeden.... - mówimy razem.
Strzelamy do siebie i nasze kończyny drętwieją i nie umimy nimi ruszać.
- O ja cie. - skomentował to Ender.
- Dajesz strzel mi teraz w klatę- mówię.
- Szalona jesteś...
Puszczsm się kolocka i juz odlatuje.
- Strzelaj zanim odlecę.
Strzela i cała drętwieje
- Nie umiem się ruszać.- mówię i się śmieję. Po pewnym czasie Ender się też zaczyna śmiać.
Porucznik Gaff karze nam przyjść pod bramę.
- Latacie po całej sali jak stado pianych kaczek. Jeśli chcecie mieć cień szansy w walce musicie się jeszcze sporo nauczyć. Sierżancie wyjaśnij zasady. - mówi Gaff.
- Tak jest- odpowiada sierżant i rusza do przodu.- Będziecie walczyć w grupie przeciwko innym armią. Dostajecie punkt za trafienie w kończynę, sześć za trafienie w tułów, które paraliżuje przeciwnika, ale jeśli jeden sprawny kadet zdoła przejść przez bramę drużyny przeciwnej cała armia wygrywa. Niezależnie od tego ile ma punktów. Wyrażam się jasno?
- Tak, panie sierżancie - odpowiadamy chórem.
- Koniec treningu- obwieszcza porucznik Gaff.
Idziemy do sali i idę się wykompać. Gdy przychodzę z łazienki światła już zgasły i wszyscy leżą. Kładę się na moim łóżku.