czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 4

- Tylko trzy osoby zaliczyły test nawigacji w dalekim kosmosie Emily, Groszek i Ender, dlaczego ? - pyta nauczyciel ka na wykładach
- Pewnie ściągali -odzywa się Bernard.
- Chyba ty ściągasz brudne majtki w kiblu - odpowiada mu Groszek.
- Cisza! - krzyczy nauczycielka. - Myślicie, że to żarty?
- Nie proszę pani. - mówi Bernard.
- Przygotowowujemy się do wojny.
- Tak proszę pani.
Pani Kang odwraca się przodem do ekraniku i powiększa różne rzeczy.
- Pytanie było proste. Jak wykorzystać pole grawitacyjne tej planety, żeby przenieść własną flotę na pozycję bojową, po drugiej stronie jej księżyca. To podstawy astro dynamiki.
Jej brązowe oczy czuję na swojej spuszczonej głowie.
- Ender. Wytłumacz reszcie.
- Myślę , że Groszek i Emily lepiej to rozumieją. - wzrusza ramionami i kiwa głową.
- Dobrze. Groszek ty im powiedz.
Groszek wstaje z miejsca i zaczyna tłumaczyć jak to działa. Na ekraniku, na którym powinnam robić notatki wyświetla się napis : " Uwaga nadlatuje kapitan rzyg. " Wszyscy wybuchają śmiechem.
- Co was tak śmieszy ? Mów dalej.
Piszę wiadomość " Bernard to dowód na to, że małpy latają w kosmos " Znów wszyscy się śmieją. Uśmiecham się lekko.
- Kto to napisał ? - pyta Bernard, który siedzi za mną.
- O co chodzi Bernard? - pyta pani Join
- O nic proszę pani.
Pani Join podchodzi do Eliota i czyta to co napisaliśmy.
- Aha. Kto pod kim dołki kopie ten sam w nie wpada.
- Tak, proszę pani. - mówi Bernard.

Na stołówkę, wchodzę sama. Jak zawsze. Biorę coś do jedzenia i idę sobie znaleźć miejsce. Cały stolik obok Enedera jest wolny. Uśmiecham się do niego i siadam z nim. On również się uśmiecha. Po chwili siada do nas Eliot i Alai. Później ze stolika obok przesiada się Groszek, Josh , Main i Tayler. Bernard siedzi sam, trochę smutno mi się go zrobiło, no ale cóż. 

Późnym wieczorem siedzę na łóżku Endera i uczymy się anatomii Formidów. Jest to strasznie nudne. W pewnym momencie wchodzimy do centrum rozrywki na jego tablecie i gramy na zmianę w grę, której nie da się przejść. Gra ta jest tak jakby podłączona do naszego mózgu i nas słyszy co mówimy, aby dowódcy mogli zdecydować kto ma wysoki iloraz inteligenci. Jesteśmy myszką i wchodzimy na jakieś pnącze, coś na nim jest jest. Gdy myszka już weszła widzimy dwa kielichy. Po chwili coś uderza w stół to wielki zielony olbrzym. Przyznam , że się wystraszyłam.
- Hahahha. - śmieje się olbrzym ale po chwili opanowywuje swój śmiech. - W jednym jest trucizna w drugim nie. Przeżyj a do krainy baśni wezmę cię.Wybieraj albo urwę Ci głowę - mówi olbrzym do myszki.
Ender uśmiecha się i wybiera lewy kielich. Myszka przysiada na nim i wpada do niego i zaczyna się topić.
- Masz pecha.Spróbuj ponownie myszko - mówi do Endera.
Ender podaje mi tablet i znów ta sama sytuacja. Wybieram prawy kielich. Myszka siada na nim i znów zaczyna się topić.
- O rety. - mówi olbrzym i się uśmiecha.
- No co jest? -pyta Ender.
Groszek, który leży nad nami zwiesił głowę.
- Co robicie ? - pyta
- Gramy w idiotyczną grę. - odpowiadamy razem
- Mogę popatrzeć ?
- Jasne - mówi Ender. Groszek siada na łóżku obok Endera.
- O myszka. Jednak wróciłaś. W jednym jest trucizna w drugim nie. Przeżyj a do krainy baśni wezmę cię. 
- Który wybierzecie ? - pyta Groszek
- Żaden - mówimy razem.
- Dalej myszko czekam.
Myszka wskakuje na jeden z kielichów i patrzy na olbrzyma. Po czym, rzuca się do jego oka i mu je wydłubuje. Olbrzym się przewraca, a myszka biegnie dalej.
- Zabiliście go. Czemu ?
- Tego od nas chcą. Graj według zasad zginiesz. Wybierz przemoc wygrasz. - mówię.
Groszek patrzy na nas i tylko wzrusza ramionami.
- Ender Wiggin i Emily Anderson przydzieleni do armii Salamandry. Dowódca Bonzo Matrid z rozkazu pułkownika Gaff'a. Kod zielony, przedmioty osobiste nie podlegają zwrotowi. Wykonać. - mówi sierżant z tablet.
Patrzę na Endera, a on na mnie.
- Co oni wymyślili ? - pyta mnie.
- Awansowali nas.
Wychodzimy z naszej sypialni i idziemy za zielonymi strzałkami.


sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 3

" Drogi Jackob'ie. U mnie wszystko w porządku. Dają nam niezły wycisk, tona prac domowych, a wykłady ciągną się godzinami. Szkolimy się w walce w wręcz, mamy być sprawni i agresywni. Gdy walczę jestem agresywna jak Jake, przeraża mnie to. Od trzech miesięcy studiujemy formację przeciwnika ale wydają się przypadkowe, mam wrażenie że kompletnie nie rozumiem wroga. Nikt nam nigdy nie wyjaśnił jak Major Rackam pokonał całą flotę robali. Pułkownik Gaff chce abym razem z Enderem dowodziłam ,ale jakie cechy ma mieć dowódca skoro każdy z nas jest inny. Jesteśmy zmęczeni, zawsze śpimy za krótko. Proszę odpisz, nie odzywasz się. Co u ciebie? Jake ci dokucza? Czytasz moje listy? Tęsknie za tobą. Całuję Emily. "
- Baczność żołnierze- odzywa się głos Dap'a.
Wszyscy się zrywają na równe nogi i ustawiają przed łóżkami. Do pomieszczenia wchodzi Pułkownik Gaff.
- Dobry wieczór starterzy. Spocznij. Cieszę się że większość z was osiąga dobre wyniki, jak wiecie szkoła dowodzenia jest tylko dla wybrańców. Nie którzy z waszych starszych kolegów nie sprostali zadaniu i musimy ich wysłać do domu. Co znaczy, że teraz kilku z was ma szansę awansować. Właśnie. Spójrzcie w lewo. Spójrzcie w prawo. Te osoby nie są waszymi przyjaciółmi to wasza konkurencja. Dajcie z siebie wszystko. - kończy wypowiedź.
- Baczność! - krzyczy Dap.
Porucznik Gaff ma zamiar wyjść ale Ender go zatrzymuje.
- Ser? Czy blokujecie nasze maile?- pyta- Nie dostaliśmy jeszcze żadnych wiadomości z domu.
- Wszystkie kanały komunikacyjne zostały tymczasem zablokowane.
- Dlaczego?
- Ender proszę przymknij się - mówię szeptem ale porucznik Gaff chyba to usłyszał
- Starterze nie masz prawa...- zaczyna Dap ale Gaff go ucisza machnięciem ręki.
- Wasze rodziny nie zrozumiały by naszego programu szkoleniowego, a żaden z was nie powinien rozpraszać się wiadomościami. - tłumaczy Gaff
- Myślałem, że mamy prawo do prywatności.
- Zamkniesz się? - pytam szeptem .
- Co znaczy że możesz myśleć sobie prywatnie. Co ci się żywnie spodoba Wiggin. Nie oznacza to jednak, że pozwolimy te wasze przemyślenia  opuściły naszą placówkę.
- Tak jest ser. - odpowiada Ender.
Porucznik Gaff wychodzi, a Dap pochyla się nad Enderem.
- Myślałem, że zależy ci na Szkole Dowodzenia smarku.
- Proszę nie odpowiadaj proszę - myślę
- Myślałem że to rzeczowe pytanie. - odpowiada spokojnie Wiggin.
- Co? - pyta zdziwiony Dap.
- Powiedział pan, że na każde rzeczowe pytanie.... - zaczyna Ender.
- Na podłogę i dwadzieścia pompek - wrzeszczy Dap.
Ender posłusznie wykonuje rozkazy.
- A ty smarkulo- pokazuje na mnie palcem - też dwadzieścia pompek za niewłaściwe zachowanie podczas towarzystwa Porucznika Gaff'a.
Padam na podłogę i robię dwadzieścia pompek.
- Myślisz że jesteś najmądrzejszy w całej szkole? - pyta się Dap Endera.
- Nie ser - odpowiada
- Nigdy nie będziesz dowódcą. Nigdy nie będę ci salutował.
- Owszem będzie pan - odpowiedział Ender.
- Jeszcze dwadzieścia pompek i jeden i drugi. Wstawać - mówi Dap
Posłusznie wykonujemy rozkazy.
- Żołnierz nigdy nie odzywa się nie pytany, dopóki nie padnie rozkaz. Wyrażam się jasno?
- Tak panie sierżancie. - odpowiadamy chórem.
- Nawet jak ma konkretne pytanie? - zapytał Ender
- Stul dziób Wiggin - wrzasnął Dap. - A teraz do łóżek. Wszyscy.
Wyszedł. Wszyscy się na nas patrzyli. Gorszek i Alai się do nas uśmiechli.
- Słyszeliście. Prześpijmy się trochę- powiedziałam.
Wszyscy się rozeszli.

piątek, 4 lipca 2014

Uwaga :)

Jadę na wakacje i nie będzie mnie dwa tygodnie. Następna notka pojawi się około 24.07, ale nic nie obiecuję :)
Zapraszam do komentowania poprzednich rozdziałów i obserwacji.
Pozdrawiam Misia

Rozdział 2

Dochodzimy do sali gdzie śpimy i zajmujemy miejsca - łóżka piętrowe- Moje łóżko jest na samym przodzie, jako pierwsze nade mną jest łóżko Groszka.
- No więc co mała, teraz musisz się ze mną użerać- mówi Groszek.
- Nie na długo- odpowiadam.
- A to dlaczego?
- Zobaczysz.
Kładę się na łóżko i w tym momencie gasną lampy. Rozglądam się po sali, bo jeszcze nie ogarnęłam gdzie kto ma łóżko. Alai'a zauważam obok mojego łóżka na górze, a na dole jeśli wzrok mnie nie myli to jest tam Ender.
- Ender? - pytam szeptem
- No? - odpowiada równie cicho.
- To ty?
- A kto?
- Jak się ciesze że nie jesteś daleko- odpowiadam z ulgą w głosie.
- Ja też się ciesze. Specjalnie wybrałem to miejsce żeby być blisko ciebie. Prześpij się troszku. Dobranoc.- mówi i się odwraca do mnie.
Naciągam na siebie kołdrę i zasypiam. Dziś nic mi się nie śni. Z snu budzi mnie męski głos.
- Baczność!
Zrywam się szybko z łóżka i staje przed nim. Nie jestem ostatnia, lecz pierwsza.
- Spocznij!- mówi ten sam głos.
Teraz dopiero zauważam skąd się on wydobył , w wejściu do sali stoi potężny mężczyzna, którego karnacja jest ciemna.
- Słuchajcie starterzy nazywam się sierżant James Dap na każde rzeczowe pytanie otrzymujecie ode mnie konkretną odpowiedź ale jeśli chcecie się wypłakać polecam poduszkę.
Wszyscy wybuchają śmiechem.
- Wyglądam jakbym żartował smarkacze?
- Nie, panie sierżancie- odpowiadamy zgodnym chórem.
- Dobrze macie działać jak zespół. Ta sala jest od dzisiaj waszym domem. A w domu mamy dbać o czystość. Mamy osobne prysznice dla chłopców i dziewcząt, jeśli ktoś spróbuje mi się pomylić poddam go sterelizacji. Czy to jasne?
- Tak, panie sierżancie.- odpowiadamy.
- Zbiórka za 10 minut przed salą treningową. Idźcie żółtym szlakiem, pasuje do żółto dziobów. - mówi sierżant Dap i wychodzi z sali.
Szybko przebieramy  się w swoje stroje do ćwiczeń. Wyglądają mniej więcej tak: Długi strój od kostek do szyi, który jest koloru szarego, a po bokach żółtego ( jak żółto dzioby) , hełm jest szary i ma otwór na buzi, a buty są ponad kostki. Nad piersią każdego kadeta jest tabliczka z jego nazwiskiem u mnie brzmi ono Anderson . Do pasa jest przyczepiony pokrowiec na pistolet, wkładam tam mój. Ustawiamy się w szeregu, w każdym są cztery osoby. W pierwszym szeregu stoi Groszek, ja, jakieś dwie dziewczyny które mają na nazwisko Maiej. Chyba bliźniaczki różna się tylko kolorami oczu, jedna ma zielone, a druga żółty.
Zaczynamy biegnąć truchtem jak nas tego uczono na szkoleniach. To że jesteśmy pierwsi nie możemy się pomylić. Zatrzymujemy się przed salą treningową i biegniemy w miejscu, aż sierżant Dap na nas nie podniesie ręki.
Przy wejściu do bramy zauważam porucznika Gaff'a.
- Witam wszystkich. Dziś zobaczycie gdzie będziecie ćwiczyć. Grawitacja w tym korytarzu jest podobna do ziemskiej, ale za tymi drzwiami już nie. - mówi Gaff.- Anderson!
- Tak, panie poruczniku?- pytam
- Podejdź tu.
Wychodzę z szeregu i staję przed bramą.
- Co teraz?
- Wejdź do środka- rozkazuje Gaff.
Drzwi się otwierają i widzę wielką salę w której są tak jakby kolcki tylko 10 razy większe od normalnych.
- No wejdź tam- ponaglił mnie Gaff.
- Raz kozi śmierć- myślę i wskakuję do pomieszczenia. Lecę na prosto i uderzam w klocek, spadam w dół ale grawitacja unosi w górę. Zauważam że pozostali już wchodzą.
- Niezłe wejście- mówię do Endera, którego obserwowałam od początku.
- Tsa, uderzyłem głową- skarży się.
- Ciekawe do czego służy pistolet- mówię zaciekawiona.
- Spróbujmy. Strzel mi w nogę.
- Nie strzelimy razem.
- Dobra. - odpowiada Ender.
Wyciągamy pistolety i wystawiamy kończyny.
- Trzy- mówię
- Dwa- mówi Ender.
- Jeden.... - mówimy razem.
Strzelamy do siebie i nasze kończyny drętwieją i nie umimy nimi ruszać.
- O ja cie. - skomentował to Ender.
- Dajesz strzel mi teraz w klatę- mówię.
- Szalona jesteś...
Puszczsm się kolocka i juz odlatuje.
- Strzelaj zanim odlecę.
Strzela i cała drętwieje
- Nie umiem się ruszać.- mówię i się śmieję. Po pewnym czasie Ender się też zaczyna śmiać.
Porucznik Gaff karze nam przyjść pod bramę.
- Latacie po całej sali jak stado pianych kaczek. Jeśli chcecie mieć cień szansy w walce musicie się jeszcze sporo nauczyć. Sierżancie wyjaśnij zasady. - mówi Gaff.
- Tak jest- odpowiada sierżant i rusza do przodu.- Będziecie walczyć w grupie przeciwko innym armią. Dostajecie punkt za trafienie w kończynę, sześć za trafienie w tułów, które paraliżuje przeciwnika, ale jeśli jeden sprawny kadet zdoła przejść przez bramę drużyny przeciwnej cała armia wygrywa. Niezależnie od tego ile ma punktów. Wyrażam się jasno?
- Tak, panie sierżancie - odpowiadamy chórem.
- Koniec treningu- obwieszcza porucznik Gaff.
Idziemy do sali i idę się wykompać. Gdy przychodzę z łazienki światła już zgasły i wszyscy leżą. Kładę się na moim łóżku.

środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 1

Jest rok 2070 trwa wojna z Formidami. Na razie nie atakują, bo regenerują siły i statki. Powstała Szkoła Boju, która szuka dzieci i uczy ich przywództwa oraz siły. Mieści się ona w kosmosie. Dzieci najpierw szkolą się na ziemi, a potem najlepsze są wybierana do Szkoły Bojowej. Jestem jedną z uczennic i jestem w pierwszej dziesiątce. Jako jedna z najlepszych: mądra, silna i sprytna. Nazywam się Emily Anderson i mam 13 lat. Nikt się ze mną nie przyjaźni, bo uważają mnie za dziwną, a drugą moją wadą jest to że jestem wredna. Gramy w gry wojenne, ze sobą, żeby wiedzieć kto jest na jakim poziomie. Zawsze wygrywam. Zawsze. Do pewnego razu, gdy do gry zaprasza mnie Ender Wiggin. Jest mądrym, sprytnym i ładnym chłopakiem. Mój statek uderza w asteroidę w grze.
- Ender Wiggin i Emily Aderson proszenido pielęgniarki- woła pułkownik Hyrum Graff.
- Jak myślisz po co? - pyta Ender.
- Pewnie nas zwolnili, będą wyciągać czujnik- mówię delikatnie
- Musiałaś to mówić?- pyta
- No co jestem szczera- mówię i przyśpieszam kroku.
Wchodzę do gabinetu pielęgniarki i jednak moje przeczucia się spełniają.
- Emily połóż się na łóżku, na brzuchu. Prawie nic nie poczujesz. - informuje mnie, a ja wykonuję co poleciła. Słyszę krzyk chłopaka, ale ucicha.
- Ender!-mówię szeptem.
Maszyna łapie mój czujnik i wyciąga. Ból jest niesamowity i muszę krzyknąć. Pielęgniarka nakleja plaster na ranę i mnie wyprowadza na korytarz. Widzę jak Ender idzie w obecności starszych chłopców do sali z Astronomii. Bernard i jego małpy. Biegnę w tamtą stronę.
-Ender! Ender!- krzyczę i patrzę jak Berard zadaje mu cios. Pada. Rzucam się na Bernarda kopiąc go w brzuch kolanem. Ender wstaje i dokańcza co zaczęłam. Wychodzę na korytarz kulę się przy drzwiach, zalewają łazami
- Emily? Wszystko w porządku?- pyta
- Tak, w porządku- odpowiadam
- Zaprowadzić cię do domu?
- Nie musisz
- Ale chce- mówi i pomaga mi wstać. Bierze mnie pod rękę i prowadzi do domu. Po piętnastu minutach jesteśmy na miejscu.
- To tutaj. Dziękuje
- Nie ma za co. - mówi i odchodzi.
Mam zamiar iść do domu, ale zatrzymuję się na progu.
- Ender! - krzyczę
- Tak?
- To mogła być próba- wołam.
- Będę pamiętać. Dobranoc!- odwołuje
Po cichu wchodzę do domu, lecz mnie usłyszał.
- Emily? Co tu robisz? - pyta Jacob.
-Wylali mnie. - mówię i zalewam się łzami.
-Emily nie przejmuj się. Nic się nie stało.
Patrzę w jego niebieskie oczy. Lśnią jak zawsze. Przytula mnie do siebie.
- Przepraszam- mówię
- I masz za co!
Do pokoju wchodzi mój drugi brat Jake.
- Jake...
- To nie ma Jake. Rodzice w trzeciego dzieciaka zainwestowali miliony, a ty,ty to wszystko przewaliłaś- wrzeszczy po mnie.
- Przepraszam.
- To nie ma przepraszam.
- To nie moja wina. - mówię.
- Jak nie twoja to czyja.
- A ciebie to jak wylali wydzierał się ktoś?
- Nie, bo byłem pierwszy i co Cię ja obchodzę?- krzyczy
- Jake idę po rodziców- mówi Jacob i wychodzi.
Jake zamyka za nim drzwi i się na mnie rzuca. Dusi mnie, a ja nie umiem oddychać.
- Jake! Jake! Puść ją ! - woła Jacob uderzając pięściami w drzwi.
- Jake! Proszę puść- patrzę w jego zielone oczy, jego uchwyt się popuszcza.
- Dziękuje- mówię.
Z chodzi ze mnie. Wychodzę z pokoju i idę do łazienki. Przebieram się w czarne spodnie i niebieską bluzkę.
Schodzę na kolację. Jemy w ciszy, którą przerywa dzwonek do drzwi. Na ekranie pojawia się porucznik Graff z majorem Gawen Smith.
- Witam chciałbym porozmawiać z Kadetką Emily Anderson...
- Dobrze, proszę wejść.- mówi mój ojciec.
Idziemy do salonu. Tylko mama, tata, goście i ja.
- Baczność! Spocznij! - rozkazuje Major Smith.
- Witam kadetkę Emily Anderson przyszłem tu aby powiedzieć ci że zostałaś przeniesiona do szkoły boju.
- A Ender? - pytam.
- On także...- odpowiada porucznik
- Emily jak nie chcesz to nie musisz jechać - mówi płaczliwym głosem mama.
- Mamo ale ja chce i pojadę żeby pokazać komuś że nie jestem słaba. - mówię
- Komu Jak'owi?
- Tak mu... wydaliście miliony na mnie, nie może iść się to walić.
- Kadetko Anderson niech się pani w to ubierze- major rzuca mi ubrania- czekamy przed domem.
Szybko przebieram sie w strój i żegnam się z rodzeństwem.
- Jake zobaczysz jeszcze będę kimś wielkim.
- Nie wątpie siostrzyczko - odpowiada
- Jacob pisz do mnie, proszę. - mówię i się do niego tulę.
Sam nie chodził na szkolenia, bo był zbyt wrażliwy.
- Żegnajcie- mówię i wychodzę. Jedziemy do lasu, do statku żeby wystartować. Ostatni raz oddycham świeżym powietrzem. Wchodzę do statku.
- Emily zajmi miejsce.- mówi Graff
Widzę dużo dzieci w moim wieku, jedne są nawet starsze. Bernard. Nasze spojrzenia się krzyżują. Siadam w ostatnim rzędzie. Jedno miejsce jest jeszcze wolne. Wchodzi Ender.
- Spóźnialski- wołają wszyscy.
- A ona także- Bernard pokazuje mnie palcem.
Wszyscy wybuchają śmiechem.
- Ender? - pytam gdy siada obok mnie.
- Czego dusza pragnie?
- Czemu jesteś pobity?
- Peter. To znaczy brat- wyznaje.- Ty też nie wyglądasz najlepeij.
- Jake. Brat. - mówię i startujemy.
Lecimy przez jakieś 30 minut i jakiś chłopak chce zwymiotować, ale jednak nie.
- Jestem Emily, a ty? - pytam chłopaka który siedzi obok mnie.
- Groszek. Mały wzrost, ale nie mózg. A tamten co chciał puścić pawia to Alai.
- Okej. Dobrze.
- A ten obok ciebie to?
- Ender.- odpowiadam
- Serio?- pyta
- Tak, coś nie pasuje?
Na pokład wchodzi porucznik Graff.
- Wszystko w porządku Alai?
- Tak w jak najlepszym - odpowiada.
Zdałam sobie sprawę, że obróciłam głowę żeby widzieć porucznika Graffa.
Ender zrobił to samo.
- Anderson! Wiggin!- woła
- Tak, ser? - pytamy
- Coś was śmieszy?
- Po prostu pomyśleliśmy, że to jest śmieszne- tłumaczę.
- Czy resztę to śmieszy? - pyta porucznik.
- Nie, ser! - odpowiadają.
- A powinna wytłumacz Ender dlaczego.
- Ponieważ w grawitacji nie ma pionu i poziomu jest tylko góra i dół. Możesz się znaleść w dowolnej pozycji jeśli o tym pomyślisz. - tłumaczy Ender.
- Tak jest.
Porucznik wychodzi, a my zostajemy. W końcu dolatujemy do szkoły. Wychodzimy ostatni. Kierujemy się za wszystkimi do sali gdzie będziemy spać.


wtorek, 10 czerwca 2014

Hey

Jestem Misia i mam 13 lat. Piszę dużo blogów, a ostatnio zrobiłam sobie maraton filmowy i oglądałam filmy m.in. Intruz i Gra Endera. Bardzo polecam, te filmy i  proponuję na ich oglądanie wziąść paczkę chusteczek, bo beczałam nawet nie wiem dlaczego. Książki będę dopiero czytać więc to jest fanfiction i może nie wszystko będzie się zgadać z prawdą która jest zawarta w filmie i książce. Fanfiction o Grze Endera.
Może coś od siebie?
Oczywiście
1. Moja ulubiona książka.
- Szeptem i Dary Anioła.
2. Ulubiony Aktor/ Aktorka
- Jena Malone i Asa Butterfield
3. Ulubiony kolor.
Zielony i niebieski
4. Imiona które mi się podobają.
Oliwia, Maksymilian i Kuba
Jakieś pytania od was? Zadawajcie śmiało :)